niedziela, 8 września 2013

Rozdział 8.

Moje oczy zrobiły się jak spodki. Co ta Victoria wygaduje?! 
- Jak to, zaginęła?! - krzyknęła Lisa - co Ty opowiadasz, Vici? 
- Nigdzie jej nie ma - powiedziała Vici. - I, co najdziwniejsze, nie ma także jej niektórych rzeczy, na przykład zniknęło sporo jej ciuchów i kosmetyki. 
- Dziecko, co Ty opowiadasz?! - krzyknęła Lisa i poderwała się z krzesła. Obie pobiegły na górę, ja poszłam za nimi. 
W pokoju Amelii panował okropny rozgardiasz. Wszystko w nim wyglądało tak, jakby Amelia na szybkiego gdzieś się pakowała. 
Vici zajrzała pod łóżko Amelii.
- Hej, nie ma walizki - powiedziała. - A Amelia właśnie tam ją schowała, kiedy przyjechaliśmy ze Stuttgartu! 
- Ja już nic nie rozumiem - powiedziała Lisa. - Może jednak gdzieś indziej ją przeniosła? Może po prostu wyszła do sklepu, albo pobiegać? 
Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Amelia nigdy, przenigdy nie wstałaby wczesnym rankiem, żeby pójść pobiegać. Mało prawdopodobne jest również to, iż wyszła po prostu do sklepu. Niby po co? 
I zastanawiający jest brak jej osobistych rzeczy... 
- Z czego się śmiejesz, Charlie?! - krzyknęła Victoria - to w ogóle nie jest śmieszne!
- Nie krzycz, Vici - powiedziała Lisa. - A co, jeżeli Amelia uciekła z domu? 
- Nie wierzę - powiedziała Victoria. - Niby czemu miałaby to robić?! 
- Może poświęcałam jej za mało czasu?! - Lisa schowała twarz w dłoniach. 
- Ona przecież doskonale rozumie, że masz robotę - powiedziała Victoria. - Na litość boską, zaraz do niej zadzwonię!
Victoria przyłożyła komórkę do ucha, jednak po chwili z wściekłością rzuciła ją na łóżko Amelii.
- Nie odbiera - powiedziała wkurzona.
- Co teraz? - jęknęła Lisa.
- Poczekajmy, może coś się wyjaśni - powiedziała Victoria. 
Przewróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. 
- Jakoś niespecjalnie mnie to rusza - pomyślałam. - Dla mnie może nawet nie wracać. 
A niechby ktoś tak porwał tę Amelię i nauczył jej respektu. 
Jednak Victoria i Lisa się przestraszyły. Uważam, iż niepotrzebnie. Amelia na pewno i tak się odnajdzie. Jestem tego bardziej niż pewna. 








*** 






Mijał czas, dalej nic nie było wiadomo. Lisa czuła się coraz gorzej. Zaczęła się obwiniać o zaistniałą sytuację.
- Poświęcałam jej za mało czasu. Niby jest dorosła, ale ona widocznie potrzebuje... 
- Mamo, przestań - powiedziała Vici - na pewno się niebawem odezwie. 
Nie tęskniłam ani trochę za Amelią. Ale jednak mnie ciekawiło, gdzie mogła pójść. 
Siedziałyśmy w salonie. Ja oglądałam serial, natomiast Lisa i Victoria popijały herbatę i rozmawiały. 
Lisa zajrzała do swojej paczki papierosów, jednak nie było już tam ani jednej sztuki.
- Cholera! Skończyły się - westchnęła. - Muszę iść do sklepu. Wrócę niebawem.
- Spoko, idź, idź - powiedziała Victoria. 
Lisa wyszła, ja zostałam sama z Victorią. Nie odzywałam się do niej, ona też nie była skora do rozmowy. 
Nagle jej komórka zadzwoniła. Vici, gdy spojrzała na wyświetlacz, zrobiła ogromne oczy, po czym odebrała i prawie że krzyczała do słuchawki... 
- Amelia! Kobieto, gdzie Ty się podziewasz?! 
Vici siedziała przez moment, z zapartym tchem słuchając swojej siostry, która coś jej mówiła przez telefon. Wreszcie się okaże, co z moją przyrodnią siostrą... 
Victoria w końcu skończyła konwersację, ze złością rzuciła telefon na kanapę.
- I co z nią? - zapytałam. 
- Zaraz się dowiem - powiedziała Vici - Amelia sobie zażyczyła, żebym weszła na Skype. 
W głosie Victorii dało się słyszeć wyraźną złość. Ewidentnie była zła na swoją siostrę. Victoria nawet dziś nie była złośliwa wobec mnie. 
Victoria pobiegła do swojego pokoju, włączyła swój laptop i Skype. Ja również miałam zamiar się dowiedzieć, gdzie przebywa Amelia... 
Vici nie zamknęła drzwi od swojego pokoju. Stanęłam w progu, Victoria siedziała na łóżku i wpatrywała się w ekran laptopa. 
- Szybciej, kurwa... - mruczała sama do siebie. 
W końcu Amelia weszła na Skype, bo usłyszałam jej głos. I to jaki radosny głos! 
- No hej, Victoria - powiedziała.
- Kobieto, czy Ty mi powiesz, co z Tobą?! My tu się od rana martwimy - powiedziała Victoria. 
- Nie martw się o mnie, kochana. Wszystko jest w należytym porządku - powiedziała Amelia. 
- Gdzie jesteś, do kurwy nędzy?! - piekliła się Victoria.
- Na Malediwach - gdy to usłyszałam, pomyślałam, że zaraz padnę trupem. Amelia na Malediwach?! Jakim cudem?! 
I po chwili mi się przypomniało, że przecież Marco miał wybrać się na Malediwy razem z Mario i jego dziewczyną Ann. Czy to możliwe... żeby... 
- Co Ty gadasz, dziewczyno?! Na Malediwach?! - krzyknęła Vici. 
- Spokojnie, żabko, zaraz Ci wszystko wyjaśnię - powiedziała Amelia. - Jak wiesz, doskonale się dogadywałam z Marco, i on mnie zaprosił. Po prostu nie miał nikogo do towarzystwa. Jego kumpel Mario ma dziewczynę, Ann. 
- Co Ci do głowy przyszło? Ty go parę dni znasz, a już z nim poleciałaś na drugi koniec świata? Nawet słowa nie raczyłaś powiedzieć o swoich zamiarach! - wściekła się Victoria. - Powiesz mi jeszcze, że zostałaś jego dziewczyną? 
- Nie, ale wiele wskazuje na to, że kiedyś nią będę - powiedziała Amelia. - Żebyś Ty widziała, jak Marco na mnie patrzy. I właśnie mnie poprosił, abym z nim poleciała! Po prostu chciał mieć kumpelę, z którą mógłby spędzać czas, gdy jego kumpel będzie się migdalił ze swoją dziewczyną - roześmiała się.
- Tak, tak, zakochał się w Tobie i na pewno Ci się tam oświadczy - powiedziała ironicznie Victoria. - Za słabo go znasz, aby lecieć z nim na drugi koniec świata! Poleciałaś tam, żeby być jego prywatną dziwką?! 
- Uważaj na słowa - powiedziała Amelia. - Wcale nie. Źle coś zrozumiałaś, kobieto. 
- A może Ty chcesz złapać go na dziecko, co? - zapytała Victoria. 
- Pogięło Cię?! Nie mam zamiaru być mamuśką - powiedziała Amelia. - Teraz chcę się wybawić, a nie zmieniać pieluchy.
- Co w ogóle reszta robi? - zapytała Victoria.
- Ja teraz siedzę w pokoju hotelowym, Mario i Marco poszli do hotelowego baru, a Ann to nie wiem - powiedziała Amelia. 
- Ile czasu tam będziecie? - zapytała Victoria. 
- Tydzień - odparła Amelia. 
- Oj, jak się matka dowie... Nie chciałabym być w Twojej skórze - powiedziała Victoria. 
- Wiesz, że mama nam pobłaża - powiedziała rozkosznie Amelia. 
- Owszem - odparła Victoria - ale dziś wyglądała na naprawdę zdenerwowaną i złą. 
- Przejdzie jej - odparła Amelia.
Dziś jedenasty lipca. Czyli cała czwórka wróci dopiero osiemnastego lipca. 
- Nie masz pojęcia, jak się jaram tym wyjazdem - powiedziała Amelia. - Malediwy są boskie! 
- W to nie wątpię - powiedziała Victoria - jednak wolałabym, żebyś wróciła cała i zdrowa.
- Spokojna Twoja rozczochrana - powiedziała Amelia. - I nie złość się na mnie, na litość boską! Przynajmniej utarłam nosa Charlie... - roześmiała się. 
Szybko schowałam się za progiem. Czułam, że teraz będą o mnie rozmawiać. Wiedziałam, że Vici mogłaby mnie przepędzić, więc póki co, schowałam się, aby dalej słuchać. 
- No, przynajmniej - powiedziała Victoria. - Chociaż taki pożytek. Szkoda tylko, że narażasz swoje bezpieczeństwo. 
- Tak zauroczę Marco, że już nie będzie chciał tamtej szkarady na oczy widzieć. O moje bezpieczeństwo się nie lękaj - powiedziała Amelia.
- Wróciłam! - usłyszałam nagle Lisę. 
Victoria zapewne też usłyszała matkę, gdyż zaczęła się żegnać z siostrą.
- Matka wróciła - powiedziała - teraz muszę jej powiedzieć.
- Śmiało - powiedziała Amelia - pozdrów ją ode mnie. 
- Na razie - powiedziała Victoria. Za moment wyszła z pokoju, ja już byłam w drodze na dół. 
Lisa wyszła do ogrodu zapalić papierosa. Poszłam do niej, za chwilę przyszła też Victoria. Byłam ogromnie ciekawa reakcji Lisy. 
- No co tam? Amelia się odezwała? - zapytała Lisa.
- Tak - powiedziała Victoria. - Oj, mamo, ja nie wiem, jak Ci to powiedzieć...
- Coś jej się stało? - Lisa zbladła. 
- Nie - odparła Victoria - ona... jest na Malediwach. 
- Że co?! - krzyknęła Lisa. - Co Ty, dziecko, opowiadasz?! 
- To prawda - powiedziała Victoria. - Ten cały Marco Reus, mówiłyśmy Ci o nim... to on ją zaprosił, jako towarzyszkę. 
- Nie wierzę! To nie może być prawda! Wyjechałaby z facetem, którego ledwo zna? Niesłychane! Muszę do niej zadzwonić - powiedziała Lisa. Dokończyła swojego papierosa, poszła do domu, chwyciła za telefon i zaczęła dzwonić do Amelii. 
Zdaje się, że się do niej dodzwoniła. Poszła z telefonem do swojego pokoju. Po paru minutach wróciła, niesamowicie wściekła, rzuciła telefon na stół kuchenny. 
- Nie do pomyślenia - powiedziała - czy ja tak ją wychowałam?! Pozwalałam wprawdzie na wiele, chciałam, żeby się wybawiła, ale to?! To gruba przesada! Przecież ona prawie nie zna tego człowieka! Kto wie, jaki on jest?! 
- Chyba jej nie zabije ani nie zgwałci - powiedziała Victoria, zapewne chciała obronić siostrę, ale Lisa tylko spojrzała lodowatym wzrokiem na swoją młodszą córkę. 
- Nie broń jej, Vici, ja jestem naprawdę wściekła na nią - powiedziała Lisa.
- Jest dorosła. Może robić, co chce - kontynuowała Victoria.
- Ale jest pod moją opieką! Żyje za moje pieniądze, dalej razem mieszkamy - powiedziała Lisa. - Nawet nie raczyła słowa powiedzieć. Uciekła, ot tak się wymknęła z domu. Mimo, że jest dorosła, dalej się o nią troszczę - powiedziała i zaczęła palić kolejnego papierosa. 
Lisa przysiadła na ogrodowej ławce. Ja wyciągnęłam oranżadę z lodówki i nalałam jej sobie do szklanki. Napiłam się, po czym poszłam do swojego pokoju. 
Jestem w przeogromnym szoku. Amelia poleciała sobie na wakacje z Marco, który miał być MOIM dobrym kumplem. Tak dobrze się dogadywaliśmy, a ta żmija wszystko zepsuła. Teraz on ją zaprosił na Malediwy... kto wie, czy on się w niej nie zakocha? 
Nie, ja nie jestem zakochana w Marco. Ja po prostu potrzebuję przyjaźni, Marco świetnie mnie rozumiał. Potrafił wysłuchać i coś mądrego doradzić. Amelia nie pasuje nawet do niego jako zwykła znajoma. 
Teraz żałuję, że nie ma przy mnie Isabel czy Sabiny. 








*** 







Tymczasem na Malediwach cała czwórka upajała się wspaniałym, słonecznym i gorącym dniem. Jak to w egzotycznych krajach, był niesamowity upał. 
Marco i Mario siedzieli przy barze, popijając już drugie piwo. 
- Co robimy wieczorem? - zapytał Mario. 
- Ciekawe, co dziewczyny będą chciały - odparł Marco. - Może pójdziemy na plażę? 
- Dla mnie pasuje - powiedział Mario. - Ale i tak nie będę mógł się kąpać. 
- Dlaczego? - zapytał Marco.
- Bo po alkoholu nie wchodzi się do wody, cioto - powiedział Mario i się roześmiał. 
- O nie, tylko bez obelg - powiedział Marco. - Ha, widzisz? Ja bym wszedł do wody i... 
- Chyba nie myślisz, że bym Cię puścił? - odparł Mario. 
- Jak ja wytrzymam bez Ciebie? - jęknął Marco. - Czy Ty musisz iść do Bayernu?! 
- Pół roku wytrzymasz, a w zimę kolejne wakacje - powiedział Mario. 
- Pół roku?! Ja pół tygodnia nie wytrzymam - odparł Marco. 
- Masz Amelię - powiedział Mario. - Więc będzie dobrze.
- To póki co koleżanka - powiedział Marco. - Zaprosiłem ją, chciałem mieć kogoś do pary. Co nie znaczy, że zerwę z nią kontakt po powrocie do Niemiec. Bardzo ją polubiłem i dobrze się dogadujemy. 
- Ho, ho, chyba wpadła Ci w oko... - Mario uśmiechnął się szelmowsko.
- Oj tam, od razu... - Marco nagle przerwał swoją wypowiedź, gdyż do chłopaków podeszły Ann i Amelia.
- Hej, chodźcie na plażę - powiedziała Ann. 
- Teraz? Nie możemy pod wieczór? - jęknął Mario.
- Oj tam, już siedemnasta - powiedziała Amelia. - A nie moglibyśmy kiedy pójść do jakiegoś klubu potańczyć? 
- Nie umiem tańczyć, od razu Ci to mówię - powiedział Marco.
- Oj tam, to nic trudnego - powiedziała Amelia.
- Ja też nie lubię dyskotek - skrzywił się Mario. - Możemy pograć w siatkówkę plażową, taki mój pomysł! 
- No pewnie! - powiedziała Ann z uśmiechem - siatkówka jest świetna! 
- Mój Boże, co za ludzie - pomyślała Amelia. W ogóle nie pochwalała pomysłu reszty, chociaż nie przyznawała się do tego. 
Marco i Mario dopili swoje piwa, i cała czwórka udała się na plażę. 
- Ej, nie mamy żadnych ręczników, ani... - zaczęła Amelia, ale Mario jej przerwał.
- Pójdźmy na zwykły spacer - powiedział Mario. 
- Super - powiedziała Ann i chwyciła czule za rękę swojego ukochanego. - Spacer brzegiem morza! 
Mario i Ann poszli pierwsi, Marco i Amelia za nimi. Marco spojrzał na swoją towarzyszkę.
- I jak się kochana czujesz? - zapytał - podoba Ci się? 
- No pewnie - powiedziała Amelia - i to jak. Tylko wiesz, ja nie jestem zbyt wprawiona w długie marsze...
- Rozumiem - powiedział Marco - i nie będziemy długo spacerować. 
- Oby - powiedziała Amelia. 
Żeby Marco wiedział, co Amelia myślała w tamtej chwili! Amelia mówiła jedno, a w tym samym momencie myślała kompletnie inaczej.
Spacer brzegiem morza ją po prostu nudził. Dla Ann to się podobało, ale nie dla Amelii. 
Marco objął Amelię ramieniem. 
- Jesteś śliczna, wiesz o tym? - powiedział cicho. 

_______________________________ 



Lipa, lipa, i jeszcze raz lipa. Taki krótki, nudny i beznadziejny ten rozdział.
Ostatni fragment napisany w narracji 3-osobowej, chciałam przedstawić również to, co działo się na Malediwach. 
Następny nie wiem kiedy. Zapowiada się, że będzie mnóstwo nauki, więc z wolnym czasem może być naprawdę krucho. 

Kto przeczytał, niech zostawi komentarz i swoją szczerą opinię... 

Buziaki! :* 


19 komentarzy:

  1. Rozdział naprawdę fajny ;) Chociaż denerwuje mnie już ta Amelia -.- Mam nadzieję, że niedługo powoli wszystko się będzie wyjaśniało w związku z tymi sms-ami do Marco i wyjdzie na jaw jaka naprawdę jest Amelia ;d
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :D
    Pozdrawiam - Karu ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem gdzie ty tu widzisz lipę, nie wiem, rozdział jest genialny ! A już miałam nadzieję, że Amelia gdzieś w końcu zniknie, a tu proszę, takie zaskoczenie, nie dość że na Malediwach to jeszcze z Marco ! Oby w końcu przejrzał na oczy i zobaczył, jaka ona jest naprawdę, mam nadzieję, że z czasem to wyjdzie na jaw : D Czekam niecierpliwie na nowy rozdział, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lipa to może ci w parku rosnąć a to jest świetne xD <3
    po pierwsze: hahahahahhahahahhaha. Amelia, śliczna? ;D Boże! Marco! Weź przejrzyj na oczy co to za wredota!
    Wspaniałe <3
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super!
    Lisa i Victoria się zamartwiają, a Amelia baluje na Malediwach -,-
    Bosz... to ostatnie zdanie. Co ten Marco gada!? Czy on jest już do reszty ślepy!? Żeby on tylko wiedział jaka on jest na prawdę. Eh... Mam nadzieję, że w końcu przejrzy na oczy i zobaczy jej prawdziwe oblicze.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Żadna lipa.
    Boskie cudowne super
    Weźcie dajcie mi coś na tą Amelie ona ładna?!
    Marco coś za dużo wypił...
    Żeby Lisa prześwięciła córke
    Niech Reus przejrzy na oczęta...
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój Boże, wiedziałam, że ją zaprosi ;< Nieee, tak nie może być. Jeszcze te słowa Marco, no to nie może być prawda, nie wierzę, żeby taka żmija mu się podobała. Niech on jak najszybciej przejrzy na oczy bo nie wytrzymam !
    To opowiadanie jest takie emocjonujące, masz ogromny talent. Nie mogę już doczekać się kolejnego rozdziału ;*
    Fantastyczny rozdział, czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam, Nika ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, Reus kawalarz! Śmieszny jest... ( Amelia śliczna? ) Nie no on do reszty zwariował ;/ Mam nadzieję, że niedługo wszystko wyjdzie na jaw, on ma się pogodzić z Char ;D
    Świetny rozdział, czekam na nexta ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. No kurcze Reusik sie zakochuje w Amelii:( grrrrr
    Mam nadzieję, ze wszystko sie niedługo wyjaśni jaka ona jest!
    Buziaki:**
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozszarpałabym Amelię najchętniej! :D
    Marco nie może się w niej zakochać! ;c
    On musi być z Charlie ! <3
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. No jak Marco może się podobać Amelia. Ta wredna i brzydka małpa. Jak on mógł ją zabrać ze sobą. Nie mogę się doczekać, kiedy Marco przejrzy na oczy. Szkoda mi Charlie, myślała, że znalazła przyjaciela, ale oczywiście Amelia musiała to popsuć. Wspaniały rozdział. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie, dlaczego Marco wziął ze sobą Amelie. ;/ Mam nadzieję że jednak sobie ją odpuści, ona nie zasługuje na takiego wspaniałego chłopaka. Czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale Marco jest naiwny !
    Ciekawe kiedy pozna prawdziwą twarz Amelii ! ..
    Szkoda mi Charlie. Pewnie, gdyby Amelia nie zrobiła takiego numeru to ona by była teraz z Marco na Malediwach ! ;)
    Rozdział super ! ;)
    Pozdrawiam - Nikola :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział!
    Świetny pomysł! :>
    Szkoda,że Amelia tak mydli oczy Marco,a ten w to wierzy...;/
    Mam nadzieję,że w końcu zobaczy kto jest dobry,a kto nie.
    (Wybierze Charlie,proszę! <3 )
    Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział! :) Marco zgłupiał do reszty, jak może mu się podobać Amelia?! ;/ Oby szybko zobaczył, jaka jest na prawdę ;) Szkoda mi Charlie, oby odzyskała przyjaźń Reusa. :) Czekam z niecierpliwością na następny!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. ZAMORDUJĘ TĘ SUKĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Czy ten Marco nic nie widzi???!!! Ona jest taka wredna i głupia... Sama nie wiem jaka jeszcze. Oby tylko szybko się otrząsnął, bo ta wredna raszpla mnie rozwala!
    Jak on w ogóle mógł wybrać Amelię zamiast Charlie??!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :***
    Buziaki i oby tak dalej! :****

    OdpowiedzUsuń
  16. Czemu Amelii nic się nie stało??? A miałam taką wielką nadzieje. Chodź coś czuje, że jak wróci to Lisa da jej popalić.
    Oby Marco nic głupiego ni zrobił. Przecież jak coś między nimi tam zajdzie to on popełni największy błąd w swoim życiu!!!
    To nie jest lipa, tylko GENIALNY <3 rozdział.
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam że nie skomentowałam poprzedniego odcinka... Ale brak czasu :-\ Sama rozumiesz..
    No ta Amielia :-V Szczyt chamstwa i bezczelnosci!!
    Jak ona mi działa na nerwy!!!
    Czekam na kolejny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Żadna lipa! zabraniam Ci tak mówić!
    Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale miałam laptop w naprawie...
    Jejku, jak ta Amelia mnie denerwuje ;/
    Gdyby nie ona to pewnie Charlie byłaby z Marco na tych wakacjach.
    Mam nadzieję, że Reus przejrzy na oczy i nie zakocha się w Amelii...
    Mam nadzieję, ze kiedy wróci dostanie od Lisy mocną reprrymendę!
    Czekam na kolejny i pozdrawiam <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  19. super rozdział, aż nie mogę doczekać się kolejnego *.*
    a tak wgl to kiedy następny? ;)

    OdpowiedzUsuń