czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 4.

- Wiesz, kim jest ten facet? - zapytała Victorię Lisa. 
- Wiem - powiedziała Vici. - Sławna osoba, piłkarz tutejszej drużyny. A nazywa się Marco Reus.
Reus? Marco Reus?! Coś zaczęło mi się przypominać... przecież tego kolesia poznałam w szpitalnej kaplicy! 
I teraz, nie wiadomo jakim cudem, przesiaduje on teraz razem z Amelią na kawie?! Nie wierzę! Amelia zapewne znów odpowiednio wykorzystała swoje umiejętności aktorskie. 
- Jak to? - zapytałam - jakim cudem go spotkałyście? 
- Normalnie - prychnęła Victoria. - Tak się złożyło, że on również był na zakupach w tym samym centrum handlowym, co i my.
- Jak ta Amelia potem do domu trafi? - zapytała ponuro Lisa.
- Obiecał ją odprowadzić. Tak się składa, że to urodzony Dortmundczyk i zna całe to miasto od dziecka - powiedziała Victoria.
- To dobrze - odparła Lisa. - Charlie, zaparz mi melisy i przynieś tabletkę uspokajającą... 
Zrobiłam to, co kazała mi macocha. Sobie również sprawiłam gorącą herbatę. Przysiadłam w kuchni, ze łzami w oczach wyglądałam sobie przez kuchenne okno. 
Nie wierzę, że nie ma już taty. Po prostu nie mogę się z tym pogodzić. Zostałam absolutnie sama. Nie mam już nikogo.
Przyjaciółki są daleko, tutaj w Dortmundzie nie mam nikogo znajomego, tata zmarł, a na moją macochę i przyrodnie siostry nie mam co liczyć. Nigdy im nie ufałam. Amelia i Victoria nigdy nie kryły swojego braku sympatii do mnie. Obydwie, zwłaszcza Amelia, potrafiły ukryć swoją niechęć i fałszywość tylko wtedy, kiedy czegoś chciały lub pragnęły przypodobać się komuś. 

Dalej tak postępują. Amelia zapewne dziś tak postąpiła.
Amelia i Victoria mogłyby chociaż jakieś pozory zachowywać, pójść do szpitala, wiedząc, że ich ojczym jest konający. A Amelia wybornie się teraz bawi na mieście! Zapewne Victorii dalej nie byłoby w domu, gdyby Amelia nie natknęła się na tego... Marco. 
- Ciekawe, jakie miałby zdanie o Amelii, gdyby zobaczył jej prawdziwą twarz - pomyślałam.
Nie, wcale nie jestem zazdrosna o tego chłopaka - mnie po prostu denerwuje postawa Amelii. 
A zresztą... nie będę rozpaczać dlatego, że Amelia z kimś się umówiła. Śmierć taty jest prawdziwym powodem do rozpaczy.
Znów się żałośnie rozpłakałam... łzy kapały mi do herbaty. Nie mogłam się nijak uspokoić. Tak bym chciała, żeby była teraz przy mnie Sabina, albo Isabel. Albo najlepiej obydwie. One potrafiłyby mnie wysłuchać, pocieszyć, okazałyby współczucie. Isabel najlepiej by mnie zrozumiała - gdy miała pięć lat, jej tata miał wypadek samochodowy, którego nie przeżył. Zawsze opowiadała, że brakuje jej ojca... 
Wyszlam przed drzwi frontowe, usiadłam na ławeczce i schowałam twarz w dłoniach, nie mogąc się uspokoić...





***





Ponad godzinę w samotności opłakiwałam śmierć taty. Ani Lisa, ani tym bardziej Victoria, nie zainteresowały się moim stanem psychicznym.
One zawsze miały moje uczucia gdzieś. 
Nagle usłyszałam znajomy śmiech. Należał do Amelii. Akurat przechodziła przez furtkę, ale nie sama. Towarzyszył jej ten cały Marco.
- O, cześć Charlie! - przywitał się przyjaźnie Marco. 
- Cześć, Marco - wymamrotałam.
- Coś się stało? Płakałaś? - zapytała rzekomo zmartwiona moim stanem Amelia. 
- Tata zmarł - wybuchnęłam - ubiegłej nocy! 
- Że co?! - wykrzyknęła Amelia. - Nie wierzę! To nie może być prawda! 
Panna Luft znów pokazała, jaką wyśmienitą jest aktorką. Marco uwierzył w jej rzekomy żal i rozpacz...
- Bardzo Wam współczuję, dziewczyny - powiedział ciepłym tonem. 
Nagle Amelia... uderzyła w płacz, co już było stuprocentowym teatrem. Tak, ona potrafi płakać na zawołanie! 
- Co za koszmar - powiedziała roztrzęsiona Amelia. - Czemu to padło na niego?!
- Doskonale rozumiem Wasz ból - powiedział Marco. - Jednak muszę teraz pędzić. Do zobaczenia, dziewczyny.
- Do zobaczenia - odparłam.
- Do zobaczenia. I jeszcze raz dziękuję za miłe spotkanie - powiedziała Amelia. 
- Nie ma za co - powiedział Marco i wyszedł furtką. 
Zostałyśmy same. 
- Cały makijaż mi spłynął - tak, to powróciło prawdziwe "ja" Amelii.
- Wielkie rzeczy - mruknęłam.
- Tak, wielkie rzeczy, ja w przeciwieństwie do Ciebie dbam o wygląd, czupiradło - prychnęła blondynka. 
- Zbajerowałaś tego biednego chłopaka i masz radochę. A Twój ojczym zmarł - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Zamknij się - burknęła Amelia - teraz muszę iść zrobić porządek z twarzą. 
- Idź - mruknęłam.
Niezadowolona Amelia skierowała swoje kroki do domu, ja zostałam na świeżym powietrzu. 
Już nie płakałam, już mi łez zabrakło. Ale dalej czułam się wręcz tragicznie. Nie potrafiłam pogodzić się z tym, co się stało. Ciągle zadawałam sobie to jedno pytanie : dlaczego padło na tatę?! 
Zaczęło mnie zastanawiać, czy Amelia i Marco wymienili się numerami komórek. Jeżeli tak, to pewnie zaczęło coś się dziać...
Jednak nie chciałabym, żeby Marco pogłębiał relacje z Amelią - nie, sama nie chciałabym próbować z nim flirtować czy coś, ale po prostu on mógłby nieźle się sparzyć. Amelia ewidentnie zauważyła, że jest bogatym facetem, a ona lgnie do bogactwa i przepychu. Sama osoba Marco zapewne ją nie obchodzi. Wątpię, abym się myliła. Niby czemu Amelia miałaby raptem się zmienić?! 
I po co ma chłopak cierpieć? 
Nagle, ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam leżącą na ziemi przy furtce... telefon. Podeszłam i wzięłam go w rękę. To na pewno Marco go zgubił. 
I jakby zarządzeniem losu, akurat zauważyłam Marco zmierzającego w tę stronę z powrotem. Wyszłam na chodnik, aby oddać mu zgubę.
- O, jest moja zguba - zawołał Marco. - A ja myślałem, że już nie znajdę.
- Masz szczęście - powiedziałam, i wymusiłam uśmiech na mojej bladej twarzy.
- Dzięki - powiedział Marco.
Odwróciłam się, chcąc wrócić na swoją posesję, ale Marco mnie zatrzymał.
- Hej, poczekaj!
- Słucham? 
- Słuchaj, wybacz że pytam, ale... nie chciałabyś ze mną pójść na krótki spacer? Potrzebujesz zapewne wsparcia po śmierci taty...
- Wiesz co? Dlaczego nie - zgodziłam się. - Chodźmy.
Zaczęłam też się zastanawiać, czy on nie jest podrywaczem. Najpierw spotkanie na kawie z Amelią, teraz mnie proponuje spacer... ale postanowiłam go podpytać o parę rzeczy. 
- Dziś byłem z twoją siostrą na kawie - zaczął rozmowę Marco - tak się niefortunnie stało, że wychodząc z impetem zza zakrętu, wpadłem na Amelię i oblałem ją kawą. Chciałem jej odkupić bluzkę, ale powiedziała, że jak zaproszę ją na kawę, to będziemy kwita. Porozmawialiśmy trochę o wszystkim i o niczym, bardzo miła i przyjacielska z niej dziewczyna. Dobry materiał na przyjaciółkę. 
Nie mogłam w to uwierzyć. Marco dał się nabrać na jej aktorstwo. 
Na szczęście, Marco nie mówił więcej o Amelii, rozmawialiśmy na inne tematy. Nieco się poznaliśmy. Spacer przeciągnął się aż do godziny. 
Marco, gdy mnie odprowadził, zaproponował wymienienie się numerami telefonów.
- Jakbyś potrzebowała wsparcia, dzwoń - powiedział przyjacielsko. 
- Niech to działa w dwie strony - powiedziałam.
- Nie ma problemu - powiedział Marco.
Wymieniliśmy się numerami. Nie mogłam w to uwierzyć - gwiazda Borussii daje mi swój numer telefonu! 
- Do zobaczenia - powiedział Marco. - Trzymaj się.
- Dzięki - powiedziałam - cześć! 
Poszłam do domu, a tam... czyhała na mnie Amelia. Stała obok niej Victoria.
- Wszystko widziałyśmy - syknęła Amelia - okno Victorii akurat wychodzi na ulicę!
- O co Ci chodzi, kobieto? On nie jest twoim chłopakiem - powiedziałam. - To już nie wolno mieć znajomych?! 
- Dałam mu swój numer telefonu, a jak nie zadzwoni, to będzie Twoja wina - syknęła Amelia. 
- Coś Ty już sobie wyobraziła, dziewczyno!? Stawiasz już Was oczami wyobraźni na ślubnym kobiercu?! - nerwy mi puściły. 
Amelia musiała być zwyczajnie zazdrosna. Nieważne, kto by to był, i tak urządziłaby aferę. Cała Amelia. 
- Masz zerwać tę znajomość - powiedziała dotąd milcząca Victoria.
- Bo tak Cię urządzimy, że popamiętasz - powiedziała Amelia. 
- Dajcie mi święty spokój! - krzyknęłam. 
- Co tu się dzieje? Czemu krzyczysz, Charlie? - do hallu weszła Lisa.
- Bo jest niezrównoważona psychicznie - powiedziała Victoria.
- Uspokójcie się - powiedziała Lisa. Nie była w dobrym nastroju. 
Co za koszmarna niedziela... po prostu wytrzymać się nie da... 








***



*oczami Marco*




Rozmawiałem dziś z dwiema dziewczynami, które poznałem już wcześniej - w szpitalu. Biedne, straciły obie ojca. To znaczy - Charlotte straciła ojca, Amelia natomiast ojczyma. Ale to nieważne, to jest tak samo bolesne.
Obie, i Amelia, i Charlotte, są wspaniałymi dziewczynami. Jednak bardzo różnią się od siebie. Amelia jest bardzo wygadana, jest totalnym przeciwieństwem Charlotte. Co nie znaczy, że Charlie jest gorsza. Zresztą, sam nie jestem zbyt śmiały, więc płynę z Charlie na tej samej łodzi. 
Teraz mam wolne od meczów i treningów. Póki co, siedzę w Dortmundzie, ale później zapewne wyjadę na wakacje. Jakie? Z kim? Tego jeszcze nie wiem. 



____________________________ 



I znowu takie coś...
Nie zdziwię się, jak nikt nie będzie czytał tego bloga. Niby mam pomysł, ale jakoś ciężko mi się wkręcić w tę historię. 
Taki krótki, głupi i nudny ten rozdział. 
Mam nadzieję, że następny wyjdzie mi lepszy. :) 

Wam też ciężko jest spać podczas upałów? Mnie to naprawdę cholernie przychodzi w tej duchocie... budzę się w nocy, przewracam się z boku na bok. I potem niewyspana jestem :/ 


Kto przeczytał, niech zostawi komentarz, bardzo o to proszę. Dajcie mi motywację do dalszego pisania :> 

Buziaki!
WildChild 




21 komentarzy:

  1. przesadzasz! rozdział jak zawsze super <3!
    ugh! ta Amelia tylko podrywa kasę Marco! mam nadzieję, że w przyszłości Marco zakocha się w Charlie :))
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno co Ty wygadujesz ! Przecież dużo osób czyta tego bloga ! ;)
    Mam nadzieję, że Marco wybierze Charlie i pojedzie z nią na wakacje <3
    Rozdział świetny ;D
    Zapraszam do nas na piąty rozdział - http://mr11mg10.blogspot.com/2013/08/rozdzia-5.html
    Pozdrawiam - Nikola :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź nie przesadzaj.
    Świetny rozdział.
    Amelia leci tylko na kase...
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam szczerze dosyć Amelii, zresztą Victorii też, ale trochę mniej... - minimalnie ;)
    Jak można tak udawać, że jest się taką fajną dziewczyną, że ja nie mogę. ;d
    Nie pleć głupot, blog jest bardzo udany ;) Rozdział też boski *.* <333
    Czekam na nexta;3
    Pozdrawiam;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny. Całe opowiadanie będzie wspaniałą historią, wiem to :)
    Szkoda mi Charlie, straciła ojca, tak naprawdę nie ma żadnych bliskich na miejscu. Wierzę jednak, że Marco okaże się być pomocny, no i pewnego dnia miejmy nadzieję gdy nie będzie za późno przejrzy na oczy i zobaczy jaka jest ta cała Amelia, grr. Co za kobiety z niej i Victorii. Charlie ma bardzo trudne życie. Współczuję jej. Jednak myślę, że pewien blondyn odmieni jej życie na lepsze ;)
    Wspaniale piszesz ! Czekam więc na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten blog jest wspaniały *.* ta historia również ;) pisz częściej i nie stopuj :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest super <3
    Też nie mogę spać podczas upałów . Ale on soboty ma się już ponoć ochłodzić uff

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początek : Genialny rozdział! Nie pleć głupstw,ja zawsze chętnie czytam nowo dodany wpis. Są świetne! Tak jak i całe opowiadanie :)
    Najbardziej wkurza mnie Amelia...podła sucz!
    Szkoda mi Charlotte,ale mam nadzieję,że Marco zacznie spotykać się właśnie z nią. Pasują do siebie.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wcale nie jest nudny, przeciwnie jest wspaniały. Mam już dosyć tych pustych lal, a w szczególności Amelii. Mam nadzieję, że Marco pozna jej prawdziwe ja. Na pewno nie będzie cały czas udawać, więc w końcu się wyda jaka jest naprawdę. Marco pasuje do Charlie i oby byli razem.
    Czekam z nieciepliwością na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Amelia-świetna aktorka, jeśli chodzi o pieniądze i własne dobro. Ale bym teraz poczytała, jak Marco widzi, jak Amelia traktuje Charlie, i mam nadzieję, że wybierze właśnie Char.
    Buziaki ;**
    http://claire-mario-story.blogspot.com/
    http://life-is-rarely-easy.blogspot.com/
    http://marcoreusstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny, jak zawsze! <3 Ta Amelia gra mi na nerwy. Mam nadzieję, że Reus szybko pozna jej prawdziwe oblicze. Marco pasuje do Charlie, oby coś z tego wyszło :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno co ty mówisz? Ten rozdział jest cudowny <3
    Mimo, że jest krótki to bardzo wciągający.
    Jak czytam tego bloga to się zastanawiam, jak Marco odkryje prawdziwą twarz Amelii.
    Może Marco pomoże się Charlie pozbierać z tego wszystkiego. Bo na "rodzinkę" nie może liczyć, a jej przyjaciółki są daleko :(
    Według mnie Marco I Charlie pasują do siebie jak ulał. Oby byli, jak najszybciej ze sobą:)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyno, nie pleć głupstw. Rozdział genialny! Zresztą jak całe opowiadanie :)
    Nie znoszę tych dziewczyn, ale bardziej Amelii. Mam nadzieję, że Marco zobaczy jaka ona jest zanim dojdzie do czegoś więcej niż znajomość i zanim go skrzywdzi.
    Może to Marco pomoże jej po tym wszystkim co przeszła.
    Pozdrawiam i czekam nn! ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Weź przestań ! Masz mega talent i nie może się marnować :) Mnie osobiście jak i pewnie wielu innym czytelnikom bardzo podoba się twoj styl pisania i to opowiadanie :) Bzdury gadasz mówiąc,że nikt nie będzie tego czytał ;p Wlasnie będziemy czytały. Pochłaniam kazdy rozdział tu tak szybko,że na koniec żałuję,że go tak szybko przeczytałam :D hehe Biedna jest Charlie,że jej tata umarł i nie może w niby bliskich jej osobach mówię tu o rozdzinie znaleźć wsparcia ;c
    Dobrze,że chociaż Marco zaproponował jej spacer i trochę ją odciągnął od tego wszystkiego :)
    A Amelia to świetna aktorka.
    Mam nadzieje,że jej zamiary co do Marco jak najszybciej ujrzą światło dzienne ;x
    Czekam z niecierpliwością na nastepny ;3
    Pozdrawiam Miaa : *

    Zapraszam do mnie na nowy :)
    przygoda-reusa-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Fantastyczny rozdział <3
    Ojoj mam nadzieję, że Marco wybierze Charlotte, a nie tą chamska Amelię !
    Amelia jest łasa na pieniądze z czego już jej nie lubię! Nie liczy się wygląd zewnętrzny i kasa w portfelu tylko jaki człowiek jest w środku. Po prostu genialna aktoreczka z niej. Mogłaby nawet zagrać w "Modzie na sukces" xD
    Co Ty gadasz dziewczyno?!? Blogi które piszesz są cudowne i genialne <3 I to nawet bardzo popularne. Zobacz ile wyświetleń, komentarzy, obserwatorów! To na pewno cieszy :) Uwierz w siebie :*
    Czekam na nowy.
    Pozdrawiam :*
    Zeciarz Zuza.

    OdpowiedzUsuń
  16. genialny rozdział!
    Oby Marco jak najszybciej przekonał się o prawdziwym obliczu Amelii, bo taka dziewczyna jak ona nie zasługuje nawet na zwykłe koleżeństwo z jego strony.
    A co do Twojego zdania na temat bloga to chyba za bardzo Ci słonko przygrzało. Przecież widzisz ile osób wchodzi, komentuje. Nikt nie robi tego bez powodu. Piszesz świetnie i śmiało można stwierdzić, że jesteś jedną z najlepszych wśród wszystkich autorek opowiadań. :)
    Pozdrawiam, Patrycja :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział ;*
    Szkoda mi Charlotte, nie dość, że straciła ojca to te dwie piękne jej dokuczają ... Ciekawe, jak akcja dalej się potoczy. Mam nadzieję, że Marco nie będzie cały czas taki zaślepiony aktorstwem Amelii.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D Dodawaj szybko !

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. No o ten Marco!? Oczu nie ma!? Tak mnie Wkurzają te suki, że aż...... Awrrree... Nie będę kończyła ;-) Biedna Charlie. Powinna im dopiec . Zrobić coś tak żeby poszło im w pięty :-P
    Ale przedewszystkim powinna się od nich wyprowadzić... Pytanie tylko za co będzie żyła!?
    No nie wiem.....
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  19. Marco musi wybrać Charlie <33
    Jak zawsze Cudo ;*
    Czekam na nn <3
    Buziaki i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Matko jaka Amelia jest głupia ;/ Nie ogarniam takich dziewczyn jak ona;/ Mam nadzieję, ze Marco jak najszybciej ujrzy jej podłą twarz..
    A Charlie? Biedactwo :( Musi mieszkać z osobami, które ciągle ją wykorzystują i dokuczają jej :(
    Rozdział jest genialny i jak najbardziej będziemy to czytały :) Kiedy dodajesz rozdział uśmiech pojawia się na mojej twarzy :)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak ja nie cierpię tej Amelii, brrr, udusić do mało : / Marco niech przejrzy w końcu na oczy i wybierze Charlie. Mam nadzieję, że w końcu będzie szczęśliwa bo nie dość, że śmierć taty to jeszcze te wredne babska wokół, biedna dziewczyna. I życzę dużo, dużo motywacji i weny, pisz szybko kolejny rozdział, bo jak widzisz czyta go i to mega dużo osób a ja się już nie mogę doczekać nexta :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń