niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 17.

W niedzielny poranek obudziłam się taka wykończona psychicznie, zniesmaczona wszystkim, co się wydarzyło. Sama nie potrafię siebie zrozumieć - czemu nie umiem cieszyć się szczęściem moich przyjaciół? Może jestem zwyczajną zazdrośnicą? Nawet z Sabiną czy Isabel nie jestem w stanie o tym porozmawiać. Emily jeszcze za słabo znam. 
Nagle z ponurego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. To Angela!
- Halo, Charlie? Obudziłam Cię? - usłyszałam jej radosny głos.
- Cześć, Angie - odparłam - nie, już nie spałam. Co tam? - zapytałam, chociaż doskonale wiedziałam, co chce mi zakomunikować. 
- To nie jest rozmowa na telefon - powiedziała Angela - uważam, że powinnyśmy się spotkać. Pasuje Ci za godzinę, w parku? 
- Pasuje - wymamrotałam. - W takim razie idę się doprowadzić do porządku.
- W porządku, ja też jeszcze w proszku jestem - roześmiała się moja rozmówczyni. - W takim razie do zobaczenia!
- Pa - odparłam i rozłączyłam się. 
Bez większego entuzjazmu wstałam, ubrałam się w dżinsy i dzianinowy, brązowy sweterek, po czym uczesałam włosy w kucyk i zeszłam na dół. Przyrządziłam sobie na śniadanie płatki owsiane z bananem. 
Dziewiąta rano, a Lisa i Amelia wciąż się nie pokazują. Postanowiłam wyjść nieco wcześniej. Zostawiłam na stole w kuchni karteczkę z informacją, że wyszłam się spotkać z Angelą. Wzięłam torebkę, ubrałam się ciepło i wyszłam. 
Zanim Angela przyszła, zdążyłam zrobić dwie rundki po parku. Zastanawiałam się również, czy powiedzieć Angeli, że już wiem o wszystkim, czy udawać zaskoczoną. Postawiłam na to pierwsze. 
W końcu dziewczyna się pojawiła. 
- Cześć, Charlie - powiedziała i pocałowała mnie w policzek na przywitanie. 
- Hej - powiedziałam. - Jak tam? 
- Dobrze - powiedziała Angela. - Jestem cała w skowronkach po prostu! 
- Domyślam się, czemu... - uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Ty już wiesz? - Angela wytrzeszczyła oczy. - O zaręczynach? 
- Tak - powiedziałam. - Mam swoje źródła - dodałam ze śmiechem. - W ogóle, to gratulacje. 
- Dzięki, dzięki - powiedziała Angela - nie spodziewałam się, że już wiesz! 
- Podziwiam Cię - odparłam - nie miałabym tyle odwagi, aby oświadczyć się chłopakowi! 
- Nawet ten szczegół już znasz? Myślisz, że ja nie miałam cykora? - odparła moja rozmówczyni. - Miałam nieco strachu, ale Marco mnie kocha i przyjął oświadczyny. Mam nadzieję, że pobierzemy się jak najszybciej. Kochamy się, więc czemu mamy czekać? 
- W sumie racja - powiedziałam i aż miałam ochotę zaśmiać się z samej siebie, że ja przyznałam Angeli rację. Ale co mogłam jej innego powiedzieć? Aż biło od niej szczęściem, ciężko trochę było to tak zepsuć. 
- Kochana, czy ja mam wrażenie, że Ty jakaś nie w sosie dzisiaj? - zapytała Angela. - Uśmiech, proszę!
- Jeden z tych dni mam - skłamałam. 
- Ach, rozumiem - powiedziała Angela. - W takim razie, mam propozycję, która na pewno Ci poprawi nastrój. Dziś impreza u Kevina, o osiemnastej! Idziesz z nami, kochana. 
- A kto tam jeszcze będzie? - zapytałam.
- Sven, Marcel, Mats, Mitchell i Nuri - powiedziała Angela - Nuri pewnie ze swoją żoną Tugbą przyjdzie, Marcel z Jenny, i Mats z Cathy. Może Svena lub Mitchella wyrwiesz? - puściła do mnie oczko. - Są wolni. 
- Tacy przystojni, a jeszcze wolni? - uśmiechnęłam się.
- Bywa - odparła Angela. - To jak, idziesz? Zgódź się - zrobiła maślane oczka.
- No dobra - odparłam. W sumie, to nie mam nic do stracenia... A może akurat będzie świetna zabawa, kto wie? 
- Ekstra - Angela przyklasnęła. - Podjedziemy po Ciebie z Marco tak przed osiemnastą, więc bądź gotowa. Nie chcę stracić ani minutki! 
- Okej, okej - odparłam. - Tylko w co się ubrać? 
- Załóż jakąś sexy sukienkę - Angela puściła oczko. - Ja też coś podobnego założę. Zróbmy się na bóstwa!
- Cóż, trzeba będzie przetrząsnąć szafę i znaleźć coś stosownego - odparłam. 
- A jak - odparła Angela. 
Przeszłyśmy się jeszcze trochę po parku, po czym pożegnałyśmy się. Angela powiedziała, że ma jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście. Rozeszłyśmy się. Nie było co robić dłużej - zatem skierowałam się do domu, myśląc o dzisiejszej imprezie. 






***





Na imprezę postanowiłam założyć czarną sukienkę. Cały dzień myślałam nad swoim imprezowym wyglądem. Praktycznie nie rozmawiałam z Lisą i Amelią. Zresztą, te dwie gdzieś po południu się wybrały i dopiero godzinę temu wróciły. Już niedługo osiemnasta, niebawem powinni przyjechać po mnie Marco z Angelą. 
Wystrojona, uczesana i umalowana siedziałam u siebie w pokoju na kanapie, grając w grę na komórce, gdy nagle usłyszałam krzyki dochodzące z dołu. 
- Co to się mogło stać? - pomyślałam, schodząc po schodach. Myślałam, że nic mnie już nie zaszokuje tego dnia! 
Po hallu biegała w tę i z powrotem rozpromieniona Amelia, pokrzykując, była też Lisa, która miała łzy w oczach. 
- Victoria się wybudziła! - powiedziała - wreszcie nasza kochana Vici wybudziła się ze śpiączki! 
A mnie aż zamurowało. Nie spodziewałam się tej informacji w takim momencie. Szczerze mówiąc, jakoś odzwyczaiłam się od obecności Victorii w domu. Nie żebym życzyła jej źle... ale bez niej był taki spokój! 
- Musimy jechać do niej! - powiedziała Amelia. - A Ty dokąd się wybierasz? - zwróciła się do mnie, krzywiąc się. 
- Wychodzę - powiedziałam. - Razem z Marco i Angelą. 
- A powinnaś pojechać do siostry - powiedziała Lisa. 
- Sorry, ale już jestem umówiona! - powiedziałam.
- Taka z Ciebie siostra - powiedziała Amelia. - Teraz to Ci tylko imprezy w głowie. Widzę, że schodzisz na psy...
- Tak?! Sama do niedawna byłaś nie lepsza - odparłam - więc się przymknij! 
- Przestańcie! - krzyknęła Lisa. - Charlie, jak musisz, to idź gdzie chcesz, my z Amelią jedziemy do szpitala. 
- Dobrze - odparłam. 
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. To Marco. 
- Cześć, Charlie - powiedział - już jesteśmy po Ciebie. Gotowa? 
- Jasne - odparłam. Narzuciłam szybko kurtkę, buty, chwyciłam torebkę i posyłając spojrzenie Lisie i Amelii, wyszłam. 
Wskoczyłam na tylne siedzenie w aucie. Z przodu, obok Marco, siedziała oczywiście Amelia, wystrojona i zrobiona na bóstwo. 
- No cześć, Charlie - powiedziała słodkim głosem - no to teraz będzie zabawa! 
- Świetnie - powiedziałam. 
Marco szybko jechał, zatem niebawem znaleźliśmy się przed posesją Kevina. Wyszłam na lekko miękkich nogach, nie wiem czemu, ale odczuwałam mały stres przed tą prywatką... 

________________________


Rozdział nie powala, krótki i nudny... 
Ktoś jeszcze czyta to opowiadanie? 


Przepraszam Was najmocniej, że nie komentuję Waszych blogów, ale staram się czytać i być na bieżąco! Natłok różnych spraw, po prostu brak czasu... Czekam z takim utęsknieniem na wakacje.

Gdy będę miała chwilę, postaram się zostawić jakieś komentarze u Was. :) 

Do następnego, i mam nadzieję, lepszego rozdziału :) 
Buziaczki!!! :*** 





12 komentarzy:

  1. Ja wciąż czytam :))

    genialny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekałam się rozdziału :)
    No niech on tą Angie rzuci jak najszybciej!
    I sie bierze za Charlie <3
    Buziaki:*
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle nie może dojść do mnie ta informacja, że Reus przyjął te oświadczyny.
    Biedna Charlie:(
    Ciekawe jaka teraz będzie atmosfera w domu :)
    Buziaki:*
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudny! <3
    Ja tam czekam na to żeby Charlie była z Marco, po prostu on i Angela mogliby się rozstać, no :D
    Jestem ciekawa czemu Charlie dostała stresu przed imprezką. :)
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech Marco wreszcie rzuci Angele a zaczenie kręcić z Charlie. Mam nadzieję że w krotce wszytko się zmieni a moze juz na tej prywatce? hyhy xd czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś się święci na tej prywatce :* :) ciekawe tylko, co? :D Ach ta Angela! Taka szybka i pewna siebie. Aż mnie wkurza :P Mam tylko nadzieję, że na imprezie wydarzy się coś miłego dla Charlie.
    Co?! Ta małpa się wybudziła?! Liczyłam na to, że nie i że Amelia wreszcie zamknie się trochę :P Ale może coś się zmieniło w Vici...zobaczymy :)
    Ja czytam i inni też!!! Twój każdy blog jest wspaniały! :**
    Więc do następnego, równie wciągającego rozdziału :***
    Buziaki :*****
    Marco, Marco, Marco. Sparzy się na tej "miłości" do Angeli :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Kochana :**
    Powracam po 4 miesiacach nieobecności :)
    Co do opowiadania, to pamietam, ze zawiesiłas na troche i cieszę sie niezmiernie, że powróciłaś.
    Aczkolwiek to co sie wyprawia to przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
    Angela się oswiadczyła.
    Jakaś ona dziwna dla mnie.
    Od początku mi nie podpasowała, nie to co Charlie.
    Mam nadieje, że blondyn przejrzy w końcu na oczy jak wspaniałą kobiete ma obok siebie :)
    Ciesze sie tez, ze Lisa sie opamietała.

    Powróciłam na bloggera, więc zapraszam do siebie:
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com
    Weny duuuuużo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam i nigdy nie przestanę <3 wyczuwam jakąś grubszą akcję na tej imprezie... Kocham Twoje opowiadania. Dodaj szybko nexta tu, albo u Lidzi, dobrze? C:

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciesze się że Victoria się obudziła.
    Ciekawie co się wydarzy na imprezie.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny tylko wez zrob tak aby Charlie byla z Marco blagam cie!! Rozkręć to miedzy nimi prosze a blog super

    OdpowiedzUsuń
  11. czytamy czytamy.... ciekawe jak bedzie na imprezie jaka tak naprawde jest angela i jak potocza sie losy czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro Charlie ma zalobe po tacie to powinna być na tej imprezie ??? 0.o ... Co do rozdziału to świetny :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń